środa, 7 maja 2014

Od Victorii, C.D. Trish

Trzy postacie zniknęły z pola widzenia, odwróciłam się w stronę Trish, po czym usiadłam naprzeciw niej.
-To co tam powiesz? - zagadnęła.
-Hm, właściwie to pewnie to, co u większości z tych co pozostali przy życiu. Ciągle trzeba się ukrywać i unikać lub zabijać zainfekowanych. Ogólnie to szukam brata, od jakiegoś tygodnia, dwóch. Rozdzieliliśmy się tylko na kilkanaście minut, a on, zniknął. No, ale co tam u Ciebie? - zapytałam dziewczyny, która siedziała oparta o wysokie drzewo.
-Wiesz, trochę spać mi się chce... Wybaczysz mi, jeśli się położę na razie? Obudzisz mnie, gdy wrócą, dobrze? - spojrzała na mnie pół-przytomnym wzrokiem.
-Dobra, dobranoc śpiochu. - uśmiechnęłam się lekko.
-Dzięki. - odwzajemniła uśmiech i zwinęła się w kłębek.
Zamknęła oczy, a po chwili było już widać, że zasnęła. Westchnęłam i przeciągnęłam się. Popatrzyłam w błękitne niebo i gałęzie drzew, przez chwilę poczułam się tak, gdyby nic się nigdy nie zmieniło, a ja nie się nie ukrywała przed zainfekowanymi. Jednak po chwili przypomniałam sobie o wszystkim, i o tym gdzie się znajduję i w jakiej sytuacji. Spojrzałam na wciąż śpiącą Trish, uśmiechającą się przez sen. Ciekawe, co jej się śniło. Czym by się tu zająć przez około dwie godziny? Nie mogę pójść spać, nie mam zamiaru być zjedzoną w czasie snu przez te trupy (o ile można ich tak nazwać, bo do końca martwi nie są), choć to całkiem kusząca propozycja. Podniosłam się z ziemi i zaczęłam chodzić w kółko. Rozbolała mnie głowa. Przypomniała mi się melodia piosenki, której słów nie znałam. W myślach nuciłam ją sobie, próbując za wszelką cenę odtworzyć jej treść. Po wielu próbach w końcu mi się udało, przynajmniej część. Uśmiechnęłam się do siebie triumfalnie. Godzina jakoś zleciała. Znów zaczęłam gapić się w niebo.
-Co robisz? - usłyszałam obok siebie głos. To Trish. Wstała, w końcu! Odwróciłam się do niej.
-A, nic, tak się nudzę. - wzruszyłam ramionami.
Dziewczyna ziewnęła i chwiejnie wstała. Podeszła do mnie i również zaczęła ślepić w niebo.
Usłyszałam kroki, a po chwili moim oczom ukazała się ta sama trójka, co wcześniej.
-Co tam wypatrzyłyście? - zapytała Anna i popatrzyła w górę. Kolejna się znalazła, co to już sobie nie można w niebo popatrzeć?
-Nic. - w odpowiedzi wyręczyła mnie Trish.
-To możemy już iść? - odezwała się ponownie dziewczyna.
-Tak. - tym razem to ja odpowiedziałam.

<Trish, ktokolwiek? xd>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz