poniedziałek, 26 maja 2014

Od Phoenix, C.D Nathana

Patrzyłam się na to wszystko osłupiona. W mojej głowie pojawiły się obrazy jak Nathan pada bezwładnie na ziemię z mojej winy. To było nie do zniesienia. Kiedy tłów clicker'a upadł, a jego łeb potoczył się po ziemi, Nat zaczął coś krzyczeć łapiąc się przy tym za bok. Szybko do niego podbiegłam i zaczęłam sprawdzać czy jest cały.
- Nic ci nie jest? - spytałam przejęta, oczami wyobraźni wciąż widząc najgorsze.
- To tylko zadrapanie, mała. Nie przesadzaj. Przed chwilą jeszcze na mnie warczałaś, a teraz się o mnie martwisz?
- Tak.... - jeknełam. - Nie mogę cię stracić rozumiesz? Zbyt dużo osób zginęło z mojej winy i nikogo więcej nie mogę stracić. - nerwowo machałam głową, by odpedzić złe wspomnienia i łzy. Nat złapał mnie za ramiona każąc mi się uspokoić.
- Co masz na myśli? Dlaczego tak bardzo ci na tym zależy? - zapytał dziwnie poważnie. Spojrzałam na niego.
- Bo z jakiegoś powodu jesteś dla mnie ważny! Sama nie wiem dlaczego i wierz mi wolałabym żeby było inaczej... To wszystko komplikuje! - wyrwałam mu się i zaczęłam chodzić w kółko. - Nie chcę znowu się o kogoś martwić. Już wystarczy, że muszę się martwić o siebie, a kolejna osoba to już za dużo. Nawet nie chcę sobie wyobrażać co będzie jak odejdziesz...

<Nathan? Słoneczko moje kochane :*>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz