Zabawne, jak w jednej chwili może się
wszystko zmienić. Po wędrowaniu samotnie, przez przypadek spotkałem
dziewczynę, która kazała mi iść ciho z powodu tego ze płoszę zwierzynę w
promieniu piętnastu kilometrów. Następnie zebraliśmy się w dużą
ekipę. Każdy dobrał się w grupki, większość w pary, a niektórzy sami
siedzą. Takim przykładem jestem ja. Chęć do zagadania Natalie, która
siedzie na ziemi i przejeżdża palcem po swoim ostrzu. Zanim jednak do
niej podszedłem, wyznałem, jakże obojętnie:
- Czyli rozumiem, że naszym, no może większości nas, bo zapewne parę osób zginie lub sie przeciwwstawi, ale nieważne, naszym celem jest Boston?
Pytam, i nie czekam na ich odpowiedź. Idę do dziewczyny, stojąc nad nią i się w nią wpatrując.
- Jak myślisz, jak to długo wszystko potrwa? - pytam.
- Czyli rozumiem, że naszym, no może większości nas, bo zapewne parę osób zginie lub sie przeciwwstawi, ale nieważne, naszym celem jest Boston?
Pytam, i nie czekam na ich odpowiedź. Idę do dziewczyny, stojąc nad nią i się w nią wpatrując.
- Jak myślisz, jak to długo wszystko potrwa? - pytam.
<Natalie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz