niedziela, 11 maja 2014

Od Oskara

Gdy dziewczyna odeszła, siedziałem jeszcze przez około dwadzieścia minut pod drzewem i zastanawiałem się, czy iść z nimi wszystkimi, czy sam. Bardziej chyba odpowiadało mi samodzielne podróżowanie, chociaż było by ciężej przeżyć Jednak miałem chęć zostać w towarzystwie ludzi, przynajmniej można by było się do kogoś odezwać. Zastanawianie się nad tym przerwało mi zauważenie w oddali przechodzącej postaci o...białych włosach. Po chwili zniknęła za rogiem budynku. A może mi się przewidziało? Jestem niewyspany, może dlatego. Mimo wszystko zerwałem się z miejsca i ruszyłem w stronę tamtego miejsca. Po drodze minąłem kilka osób, które zmierzyły mnie wzrokiem. Po chwili skręciłem za róg budynku, nikogo nie ma. Szedłem dalej. Jeśli mi się nie przewidziało, ona musi gdzieś tu być. Zacząłem się nerwowo rozglądać. Przemierzałem cały obóz, szukając. Czy to możliwe, żebym ją znalazł tak łatwo?
Jest. Wszędzie bym ją rozpoznał. Była zajęta rozmową z brunetką. Nie zauważyła mnie, jeszcze.
Powolnym krokiem zmierzałem w jej kierunku. Właśnie patrzy się w moją stronę, poznała mnie. Przestała mówić do swojej, hm, koleżanki? Towarzyszki? Wszytko jedno. Zaczęła biec ku mnie.
-Oskar! - krzyknęła. Victoria skoczyła mi w ramiona. Trzymałem ją niemal na rękach, kiedy poczułem łzy kapiące na moją koszulę. Płakała ze wzruszenia. Z radości. Z poczucia ulgi.
-Dobra, już, już, uspokój się. - powtarzałem, wciąż przytulając siostrę.
Kamień spadł mi z serca. Szczerze, nie sądziłem, że ją odnajdę. Myślałem iż przepadła, lub pełza po ulicach miast jako bezmózgi trup, ale ona żyje i właśnie płacze jak dziecko w moją koszulę. Rzadko wiedziałem ją w takim stanie, płaczącą, ale, gdy tłumi się tyle emocji, każdy by w końcu wybuchł.
Powoli się uspokajała, zaczęła ocierać łzy z zaczerwienionych policzków.
-Ty żyjesz. - wymamrotała, ledwo dosłyszałem te słowa i nie wiedziałem, czy powiedziała to do siebie, czy do mnie.

***
Rozmawialiśmy przez pół dnia, opowiadaliśmy co działo się przez ten czas.
-To co, zostajemy z grupą, czy nie? - zapytałem, gdy Victoria przestała opowiadać jak dołączyła do obozu.
-Hm, właściwie to nie wiem, a ty co uważasz? - Na jej twarzy widać było zmieszanie. Zastanowiłem się chwilę, po czym stwierdziłem, że chyba obojętnie.
-Łatwiej by było przetrwać z innymi niż samodzielnie, bardziej by mi odpowiadało odłączyć się od grupy, ale nie wiem jak z tobą. Zdecyduj czy zostajemy czy nie. - powiedziałem stanowczo. Po chwili otrzymałem odpowiedź.
- Wiesz, że jestem niezdecydowana jeśli chodzi o takie sprawy. Sama się dziwie, że to mówię, ale...Wolę zostać. Odpowiada tobie zostanie tutaj?
-Jeśli chcesz zostać, no to zostajemy. - uśmiechnąłem się mimowolnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz