-Masz zamiar iść sam? - mówię z lekkim wahaniem. On tylko poruszył ramiona i ruszył dalej. -Poczekaj! Przepraszam.
Na jego twarzy wykwitł niekłamany uśmiech i podszedł do mnie.
- O wiele lepiej. - mówi stanowczo. Następnie, w drodze powrotnej opowiadam mu o obozie. Jednak, dzieje się coś niepokojącego. Większość sojuszników jest zebranych w jednym miejscu z niepokojem na twarzy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz