Moja warta skończyła się, przez co wróciłem do głównego pomieszczenia naszej tymczasowej siedziby. Carter został oficjalnie przyłączony do grupy. Ch.olera! Wciąż uważałem, że zbyt łatwo przychodzi ludziom dołączanie do nas… Nie wiadomo co który może mieć na myśli? Może w nocy nas pozarzynać, okraś, Bóg wie co zrobić. No, trudno. Nie ja tu decyduję. Bez słowa odwróciłem się od faceta i ruszyłem w swoim kierunku. Zgrzytnąłem zębami, gdy usłyszałem jego kroki za sobą.
-Chciałeś czegoś?-zapytałem podirytowany.
-Nie, ale wiesz… Nie znam tu nikogo, głupio mi tak. Może mi coś opowiesz o waszej grupie?-zagadnął.
-Czy to konieczne? Idź się sam zapytaj. Sam ich słabo znam-spławiłem go gładko.
Głupek! Nie dawał za wygraną.
-Nie bądź taki… Na pewno możesz mi coś o nich powiedzieć, będę wiedział jak postępować na przyszłość.
Skrzywiłem się lekko i przystanąłem w niedużym, zaniedbanym pomieszczeniu. Zwaliłem się na starą sofę i wyciągnąłem nogi, opierając je o podłokietnik.
-O kim chcesz coś wiedzieć? O Annie? Raczej wesoła, przyjazna dziewczyna. Może zbyt ufna. Jej siostra- Amelia jest bardziej zdyscyplinowana i rozważna. Ich braciszek ma na imię Trevor. To ten wysoki, ciemnowłosy. Kojarzysz?-Nie czekałem na jego odpowiedź.-Gbur, ważniak. Nie lubię go. Lubi się panoszyć. Rose, to ta białowłosa. Kawał twardej baby, nie miałem okazji lepiej jej poznać. Oskar-pewny siebie arogant, Federico-ryzykant, Elijah- wredny typ. Ktoś jeszcze? Mam słabą pamięć do imion.-Mój głos był olewający i znudzony.
Facet kręcił się chwilę po pomieszczeniu, a potem przysiadł na krześle nieopodal mnie.
-To może opowiesz mi coś więcej o sobie?-zaproponował.
Mruknąłem pod nosem coraz bardziej zły.
-Nie lubię mówić o sobie- oznajmiłem.
-No opowiedz…-nalegał.
-Dajże mi święty spokój.-Machnąłem na niego ręką.
Zwiesił wzrok zawiedziony. Zapadła nieprzyjemna cisza.
-Lubię hazard, piwo i dobrą kuchnię. Jaka szkoda, że raczej się nią już nie nacieszę. –Zaśmiałem się pustym śmiechem.-A Ty?
<Właśnie, a Ty? Carter? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz