niedziela, 25 maja 2014

Od Nathana, C.D. Phoenix

- Co tak suszysz ząbki? - spytałem odwracając się do Phoenix. Na jej buzi zagościł śliczny uśmiech.
- Nie suszę zębów, tylko się uśmiecham - syknęła, ale dalej wyglądała na zadowoloną.
- Mrau, czyli aż tak ci się podobam? - przystanąłem spoglądając na nią.
- Nie mówiłam, że mi się podobasz - zmrużyła oczy.
- Ale i nie zaprzeczyłaś. A biorąc pod uwagę to jak się cieszysz moim zainteresowaniem... no cóż zawsze miałem powodzenie u płci pięknej. Najwidoczniej nawet apokalipsa tego nie zmieniła.
- Jesteś zdecydowanie zbyt pewny siebie. Kiedyś cię to zgubi - burknęła.
Zbliżyłem się do niej i uśmiechnąłem pięknie.
- Czyżby? - złapałem w dłonie kosmyk jej włosów i obracałem go w palcach. Dziewczyna sapnęła i zarumieniła się.
- Czy mógłbyś przestać stosować na mnie te swoje sztuczki? - syknęła.
- Jakie niby sztuczki? - zrobiłem minkę niewiniątka. - Przecież ja jestem do rany przyłóż...
- Taaa... a gangrena murowana - odwarknęła.
- Też cię lubię, mała - nachyliłem się lekko i z przyjemnością oglądałem jak w jej oczach pojawia się niepewność, a jej oddech przyspiesza.
Zamachnęła się, ale złapałem jej dłoń.
- No nie ładnie, chcesz mnie bić? A ja przecież tylko staram się być miły - pożaliłem się.
- Mówiłam, żebyś nie nazywał mnie "mała" - burknęła.
- Wybacz, mała, mam wybiórczy słuch - znów uśmiechnąłem się do niej słodko.
Nabrałem ogromnej ochoty, żeby ją pocałować. Niedobrze... Budziły się we mnie wszystkie te nie do końca bezpieczne, ludzkie odruchy i uczucia. Pragnienie bliskości drugiej osoby było czymś pięknym, ale teraz cholernie niebezpiecznym.
Odsunąłem się od dziewczyny.
- Wracajmy już do obozu, niedługo czeka nas wyprawa. Pasuje coś zjeść i się kimnąć.

<Phoenix?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz