
Mogłem przez to dostrzec że brwi też są różowe ,a powieki i usta pomalowane na czarno. Nosiła koszulkę na ramiączka. Na mostku miała czarny krzyż i nie wiedziałem czy to piercing czy tatuaż. Jej oczy.. Tęczówki były bardzo jasne, ale nie to mnie zdziwiło. Białka były prawie czarne. Wytatuowane? Ta szybka analiza trwała kilka sekund. Potem oberwałem z buta. Zachwiałem się. Upadłem na kolana i złapałem się za głowę. -Jobanyj..-mruknąłem. Uśmiechnęła się złośliwie i już chciała biec dalej, ale złapałem ją za kostkę przez co runęła jak długa. -A gdzie się wybierasz?- powiedziałem mrużąc oczy.
-Z dala od ciebie pojebie!- warknęła i chciała mnie kopnąć wolną nogą. Tym razem się uchyliłem. Poczekaj no.. Nadal trzymałem jej kostkę, więc zacząłem ją wykręcać. Jęknęła.
-Wolę Cię nie uszkodzić, więc?-powiedziałem- Damy spokój?- zapytałem. Soczyście splunęła. Zachichotałem. Ciekawiło mnie to, co ma w tej torbie. Szybkim ruchem chwyciłem pakunek i przyciągnąłem w swoją stronę.- Ej! Zostaw to dzikusie!-wrzasnęła. Niestety dla niej zdążyłem odsunąć się i zabrać do otwierania torby. W środku było sporo ciuchów, trochę porozrzucanych puszek , zupek, wody. Lodówka turystyczna! Na dodatek mnóstwo, ale to mnóstwo balonowej gumy do żucia. Najbardziej zaciekawiło mnie coś o nieregularnych kształtach. Było przykryte grubym, turkusowym kocem. Nagle poczułem szarpnięcie za włosy.
-A mówiłam zostaw!- szepnęła uderzając mnie pięścią. Chciałem ją walnąć, ale odskoczyła. Wyszczerzyłem zęby. Teraz mogłem pośpiesznie zajrzeć pod koc. Odrzuciłem go na bok. Leżały różne zabawki. Konkretnie mówiąc broń. Równo poukładane pistolety. Niektóre nowe, inne przedpotopowe. Krótkie, długie jakie kto chciał. Znalazł się nawet przeklęty ASG STI. W sumie naliczyłem z tuzin. Ciekawe ile z nich działa... Pod nimi były naboje, a nawet dwie maski gazowe.
-Skąd to wytrzasnęłaś, co?- zapytałem.
-Nie twój interes skurwielu!-fuknęła. Chciała jeszcze coś dodać, ale nie zdążyła. Za nią pojawił się zainfekowany. Od razu poznałem stopień I. Chyba go nie zauważyła. W ułamku sekundy wyciągnąłem pistolet ,pierwszy który miałem pod ręką. Mechanicznie odbezpieczyłem. Modliłem się w duchu żeby był naładowany. Błyskawicznie wymierzyłem. Rozległ się odgłos strzału. Walker leżał na ziemi. Różowowłosa panna stała zdębiała. Po chwili się otrząsnęła.- Zaprowadź mnie do Curterów.- rozkazała twardo. Wyrwała mi pistolet z dłoni, schowała i zakryła kocem. Zasunęła. -Dzięki. -dodała wymijając mnie. Pośpieszyłem za nią. Już jej nie cierpiałem. Wyprzedziłem kobietę.
-A może mi się przedstawisz?- powiedziałem udając uśmiech. Zmrużyła oczy.
-Tinameni.- mruknęła podając mi dłoń. Uścisnąłem mocno. Skrzywiła się, ale nie puściła. Podniosła brwi mówiąc- A ty?
-Nikolaj.-rzuciłem krótko. Pobiegliśmy w stronę obozu. Jakieś dwadzieścia minut potem byliśmy na mniejscu.
<Anna?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz