poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Od Rose

Obudziłam sie razem ze wschodem Słońca ,było jeszcze chłodno .Blask przebijał się przez zabite dechami , pozbawione szyb okna . Jeden promień padał mi prosto na twarz , no nie powiem ...strasznie mnie to drażniło lecz było to trudne do pojęcia . Zawsze lubiłam słońce - lato ..Anyway.
Wygramoliłam się spod sporej warstwy koców i ziewnęłam przeciągając się . Dawno nie czułam się tak wypoczęta. Może ta wieża Ciśnień to było jednak dobre miejsce na noc. Charki i jęki sztywnych były mało słyszalne tu na górze i jeszcze ten nie mały zapas wody.Po prostu raj .Była godzina ...na oko 4. Szybko zwinęłam swoje spanie i wyciągnęłam ostatnią puszkę która mi została aby na jej miejsce skitrać koce. Przyglądałam się jej chwilę po czym otworzyłam i ....po prostu skamieniałam. Kto by pomyślał ,że jedzenie w puszce może sie przeterminować . Z Niesmakiem odstawiłam ją na bok i zarzuciłam na plecy swój tabołek . Zejście z tak wysokiej budowli nie było proste , trochę czasu zajęło zanim znalazłam się na ziemi.W pobliżu nie kręciło się zbyt wielu zarażonych, więc miałam spore pole do manewru. Poruszałam się jak najciszej mogłam lecz moje buty nie chciały ze mną współpracować .Stukotały jak pojebane co oczywiście przyciągnęło uwagę Clickera.
- świetnie...- burknęłam pod nosem i wyjęłam maczetę .
Mutant zbliżał się powoli w moją stronę wydając z siebie charakterystyczny dla swego stopnia dźwięk. Te klikanie było przerażające.Poprawiłam palce na rękojeści i kucnęłam ostrożnie , gdy już przechodził obok mnie podcięłam mu nogi moim niezawodnym ostrzem po czym zmiażdżyłam głowę butem .Odetchnęłam z ulgą . Szkarłatna ciecz rozlała się po chodniku a odór jej towarzyszący był nie do zniesienia.Wytarłam broń z krwii i schowałam spowrotem do pochwy. Powolnym krokiem ruszyłam dalej w stronę pobliskiego kiosku .
Wejście na jego dach nie było trudne , migiem znalazłam się na górze i odpięłam z paska lornetkę . Rozejrzałam się dookoła i ponad koronami drzew spostrzegłam ..dym. Ktoś rozpalał tam ogień . Nieprawdopodobne , czyli jeszcze ktoś tu jest - pomyślałam i jak najszybciej ześlizgnęłam się z budynku . Podróż w tamtą stronę minęła w mgnieniu oka . Kiedy już powoli zbliżałam się do tej grupy ..ludzi,poczułam jak na mojej nodze coś się zaciska a po chwili przebija ją na wylot. Niewyobrażalny ból zmusił mnie do stłumienia w sobie krzyku.Nim się obejrzałam wisiałam do góry nogami na drzewie. Z upływem kilku minut ból nasilał się coraz bardziej a przed oczami pojawiła się mgła, lecz mimo to nie umknęła mi sylwetka zbliżająca się w moją stronę . Istota przecięła Linę a ja wylądowałam na ziemi z głuchym łoskotem.
- Spokojnie nie zrobię Ci krzywdy..-Powiedziała istota która po chwili z uwagą zaczęła się mi przyglądać . Zamrugałam kilka razy by wyostrzyć sobie obraz lecz niestety z upływem chwili film mi się urwał ...
( Ktosiu ? )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz