Obudziłam sie razem ze wschodem Słońca ,było jeszcze chłodno .Blask
przebijał się przez zabite dechami , pozbawione szyb okna . Jeden
promień padał mi prosto na twarz , no nie powiem ...strasznie mnie to
drażniło lecz było to trudne do pojęcia . Zawsze lubiłam słońce - lato
..Anyway.
Wygramoliłam się spod sporej warstwy koców i ziewnęłam przeciągając się .
Dawno nie czułam się tak wypoczęta. Może ta wieża Ciśnień to było
jednak dobre miejsce na noc. Charki i jęki sztywnych były mało słyszalne
tu na górze i jeszcze ten nie mały zapas wody.Po prostu raj .Była
godzina ...na oko 4. Szybko zwinęłam swoje spanie i wyciągnęłam
ostatnią puszkę która mi została aby na jej miejsce skitrać koce.
Przyglądałam się jej chwilę po czym otworzyłam i ....po prostu
skamieniałam. Kto by pomyślał ,że jedzenie w puszce może sie
przeterminować . Z Niesmakiem odstawiłam ją na bok i zarzuciłam na plecy
swój tabołek . Zejście z tak wysokiej budowli nie było proste , trochę
czasu zajęło zanim znalazłam się na ziemi.W pobliżu nie kręciło się zbyt
wielu zarażonych, więc miałam spore pole do manewru. Poruszałam się jak
najciszej mogłam lecz moje buty nie chciały ze mną współpracować
.Stukotały jak pojebane co oczywiście przyciągnęło uwagę Clickera.
- świetnie...- burknęłam pod nosem i wyjęłam maczetę .
Mutant zbliżał się powoli w moją stronę wydając z siebie
charakterystyczny dla swego stopnia dźwięk. Te klikanie było
przerażające.Poprawiłam palce na rękojeści i kucnęłam ostrożnie , gdy
już przechodził obok mnie podcięłam mu nogi moim niezawodnym ostrzem po
czym zmiażdżyłam głowę butem .Odetchnęłam z ulgą . Szkarłatna ciecz
rozlała się po chodniku a odór jej towarzyszący był nie do
zniesienia.Wytarłam broń z krwii i schowałam spowrotem do pochwy.
Powolnym krokiem ruszyłam dalej w stronę pobliskiego kiosku .
Wejście na jego dach nie było trudne , migiem znalazłam się na górze i
odpięłam z paska lornetkę . Rozejrzałam się dookoła i ponad koronami
drzew spostrzegłam ..dym. Ktoś rozpalał tam ogień . Nieprawdopodobne ,
czyli jeszcze ktoś tu jest - pomyślałam i jak najszybciej ześlizgnęłam
się z budynku . Podróż w tamtą stronę minęła w mgnieniu oka . Kiedy już
powoli zbliżałam się do tej grupy ..ludzi,poczułam jak na mojej nodze
coś się zaciska a po chwili przebija ją na wylot. Niewyobrażalny ból
zmusił mnie do stłumienia w sobie krzyku.Nim się obejrzałam wisiałam do
góry nogami na drzewie. Z upływem kilku minut ból nasilał się coraz
bardziej a przed oczami pojawiła się mgła, lecz mimo to nie umknęła mi
sylwetka zbliżająca się w moją stronę . Istota przecięła Linę a ja
wylądowałam na ziemi z głuchym łoskotem.
- Spokojnie nie zrobię Ci krzywdy..-Powiedziała istota która po chwili z
uwagą zaczęła się mi przyglądać . Zamrugałam kilka razy by wyostrzyć
sobie obraz lecz niestety z upływem chwili film mi się urwał ...
( Ktosiu ? )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz