Utkwiłam wzrok w płomieniach. Cóż, zbyt wiele raczej do powiedzenia nie
miałam i chyba nie chciałam o tym mówić. Ale z drugiej strony byłoby to
niegrzeczne, w końcu na chwilę obecną znałam tylko Nata, a przynajmniej z
nim spędziłam najwięcej czasu. On by mi pewnie powiedział...
- No cóż- zaczęłam- moje imię już raczej znasz, wiek chyba też... Co dokładniej chciałbyś o mnie wiedzieć?- spytałam.
- No... Chociażby jak tu trafiłaś?
Westchnęłam.
- Chyba jak każdy. Epidemia nas zaskoczyła. Zostałam sama...- spojrzałam
na chłopaka. Chyba wahał się czy drążyć temat, czy też odpuścić. Zanim
jednak jednak zdążył coś powiedzieć zaczęłam kontynuować- Mój ojciec
zostawił mnie i mamę kiedy miałam bodajże siedem lat. Po prostu
wyjechał, beż żadnego uprzedzenia. W sumie, to robił tak częściej, ale
zawsze wracał. Mama mówiła, że to związane z pracą i żebym się go o to
nie pytała. Był naukowcem... To znaczy chyba, nie powiedział mi tego. W
sumie, to prawie nigdy nie rozmawialiśmy. Domyśliłam się, bo zawsze
kiedy ogłaszali w telewizji jakieś odkrycia, które ostatnio miały
miejsce, on wracał. Zniknął kiedy wybuchła epidemia. Zaczęto ewakuować
ludzi, jednak moja matka nie chciała uciekać. Nie wiem czemu. Zostałyśmy
więc. Cudem przez następne kilka lat nic nie przerwało naszego złudnie
spokojnego życia. Jednak oni się pojawili, a potem...- urwałam. Chyba
łatwo było się domyślić, co stało się potem. Poczułam, że łzy napływają
mi do oczu. Zacisnęłam dłonie i zagryzłam wargę. Nie chciałam płakać,
nie przy Nathanie. Szczerze, to nie lubię tej historii. Nie chcę wracać
do tamtych zdarzeń.
< Nat? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz