wtorek, 22 kwietnia 2014

Od Nathana C.D Emily

Nie za bardzo mi taki obrót spraw pasował. Już się przyzwyczaiłem, że radzę sobie sam, że nie muszę sie na nikogo oglądać. Nawet gdy Markus jeszcze był ze mną to często rozdzielaliśmy się, żeby nie wchodzić sobie w drogę. Każdy z nas miał jasno określony cel. Miał coś zrobić i wrócić w umówione miejsce. Tak było prościej. Jak wiejesz, to nie musisz oglądać się za siebie, by sprawdzić, czy towarzysząca ci osoba nie została w tyle, nie ma kłopotów. Nie oglądasz się za siebie więc masz czas, żeby znaleźć wyjście i wiesz, czy przed tobą nie ma większego bagna. Oczywiście są tacy, którzy nie oglądają się za nikim, ale ja... ja nie potrafiłbym sie nie obejrzeć, i co gorsza widząc kogoś w tarapatach zapewne bym się wrócił, a to źle. W dzisiejszych czasach najlepiej jest dbać o swój tyłek i nic więcej.
Ruszyliśmy dalej. Szedłem obok Emily. Ona jako jedyna mi zdecydowanie nie przeszkadzała, no i nie patrzyła na mnie krzywo. Bo ten cały Trevor, który nie wiem z jakiej kur*wa racji, mianował się na naszego lidera, wlepiał we mnie taki wzrok, jakbym był co najmniej mordercą. Jego siostrunia też łypała na mnie niepewnie. Po prostu pięknie. A po spotkaniu z Emily myślałem, że mój „urok” przestał tak odstraszać. Myliłem się.
- Co słyszysz? – spytałem idącą obok dziewczynę.
- Co..? – spojrzała na mnie niepewnie.
- Po prostu mi powiedz co słyszysz...
Emily zastanowiła się przez chwilę.
- Rozmowy... – odpowiedziała niepewnie.
- Taaa... Tamta jęczy – wskazałem na ranną dziewczynę. – Tamten sapie jak tur, ci gadają w najlepsze. Hałas. Taki, który zwabia do nas martwiaki, i który zagłusza ważniejsze odgłosy, na przykład klikanie, lub jęki i charczenie. To jedna z rzeczy, które mi zdecydowanie nie odpowiadają.
Szliśmy dalej, ale nieco z tyłu i z boku. Tak było bezpieczniej. W razie czego będę słyszał i będę miał jak zareagować.
Podczas postoju stan Rose się pogorszył. Emily pobiegła poinformować o tym Amelię. Ja natomiast rozpaliłem nieduże ognisko w pewnej odległości od głównego obozu. Emy wróciła po chwili, zaniepokojona, niedługo później przywlokła się i Amelia, poprosiła moją towarzyszkę na stronę. No tak, unikamy siania paniki. Problem w tym, że każdy z nas wiedział w jakim świecie żyjemy i przynajmniej raz oglądał przemianę. Każdy potrafił dodać dwa do dwóch. Po co więc ta cała konspira? Moim zdaniem po nic, ale ja tu tylko siedzę. Ja z resztą nigdy nie podjąłbym się dowodzenia grupą.
Po chwili Emily wróciła do ognia. Nie pytałem o czym rozmawiała z drugą dziewczyną. Nie było mi to do szczęście potrzebne.
- Opowiedz mi coś więcej o sobie – poprosiłem dziewczynę układając się wygodnie pod drzewem.

<Emily?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz