Siedziałam na ziemi, gryząc soczyste jabłko. Twarde i niemiłosierne kwaśne. Słońce świeciło przyjemnie, a ja postanowiłam napawać się chwilowym spokojem.
-Kto to?- usłyszałam cichy głos Natalie. Dziewczyna spoglądała w stronę, z której nadchodziło dwoje ludzi.
-Zostańcie- powiedziałam. Chyba pora znów przybrać posadę dyplomatki. Amy spiorunowała mnie wzrokiem, a Trevor pokręcił głową z uśmiechem bezsilności.
Podążałam sama w stronę obcych. Nie czułam absolutnie żadnego strachu, tylko podekscytowanie.
-Kim jesteście?- zapytałam.
-Kim ty jesteś- odpowiedział pytaniem ogromny mężczyzna, mówiący z dziwnym, obcym dla mnie, akcentem- A raczej: czy jesteś Curterem?
Zdziwił mnie tym pytaniem jak cholera.
-Tak, jestem Anna. Anna Curter. A wy, jeśli łaska?
-Nikolaj- odparł facet.
-Rin- dodała ładna blondynka.
***
Przyprowadzenie kolejnych osób nie wywołało zbytniego poruszenia. Przybysze usiedli obok siebie, lecz Trevor zaraz zaczął rozmawiać z olbrzymem, a do Rin dosiadła się Emily. Podałam dziewczynie jabłko, szeroko się uśmiechając.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz