- Dzięki za pocieszenie- mruknęłam pod nosem.
- Nie ma za co- odparł Nathan z lekkim przekąsem. Nie odpowiedziałam, w
końcu nie było takiej potrzeby. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. No
cóż, nie wyglądało zachęcająco, ale lepsze to, niż nic. Zresztą, w
porównaniu ze stałym uciekaniem i stresem, że zaraz coś cię pożre to
poddasze było prawdziwym luksusem. Włożyłam rękę do swojej torby. Cóż,
nie miałam tam zbyt wielu rzeczy. Kilka paczek sucharków i jakieś
papierki. Długo na tym nie pożyję. Poczułam na sobie wzrok Nata.
Spojrzałam na niego. Chyba przyglądał mi się od dłuższego czasu.
- Jeżeli o to ci chodzi, to nie mam w torbie nic groźnego. Jedynie sucharki.
- Bez urazy, ale raczej nie mam czego się obawiać- odparł Nathan.
Zmarszczyłam brwi. Może i jestem niska i wyglądam dosyć nieporadnie, ale
mógłby w końcu przestać mnie lekceważyć. Zapadła cisza. Wyjęłam rękę z
torby i zapięłam ją. Nathan skończył już czyścić maczetę. Po chwili
zapytał...
< Nat? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz