Obudziłam się wcześnie rano. Przetarłam
oczy, po czym z trudem podniosłam się do pozycji siedzącej. Byłam
wyczerpana po tej wędrówce, a w dodatku wczoraj przyszła do mnie Anna i
poleciła, bym znalazła jakieś środki dezynfekujące. Westchnęłam. Nie
miałam teraz na nic siły, a w szczególności na kolejne spotkanie z
martwiakami. Na szczęście nie szłam sama. Do pomocy przydzielono mi
jakąś dziewczynę, Natalie chyba... Nie rozmawiałam z nią, ale wyglądała
na miłą. Na oślep zaczęłam szukać mojej torby. Po dłuższej chwili
znalazłam ją. Wyjęłam jednego sucharka, po czym wsadziłam do buzi. Nie
wiele ich zostało. Wstałam i na palcach, by nikogo nie obudzić, ruszyłam
w stronę już wygasłego ogniska. Usiadłam na kamieniu i wbiłam wzrok w
spalone gałęzie. Natychmiast przypomniała mi się rozmowa z Nathanem.
Zanim jednak po raz kolejny zaczęłam zadręczać się i rozmyślać nad
sensem mego żywotu usłyszałam czyiś głos.
< Natalie? >
< Natalie? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz